5 pytań do Rubelli (czyli do mnie!)
Dziś po dwumiesięcznej przerwie wpis z cyklu "W 80 blogów dookoła świata". W tej edycji każdy z blogerów językowych odpowiada na 5 pytań, tematycznie powiązanych z tematyką bloga. Moje pytania są następujące:
1. NAJBARDZIEJ ZASKAKUJĄCE DLA MNIE ODKRYCIE ZWIĄZANE Z WIELKĄ BRYTANIĄ
mnóstwo ludzi i zero morza |
może jednak kosmiczna energia zadziałała? |
2. JAKĄ RZECZ Z WIELKIEJ BRYTANII WZIĘŁABYM ZE SOBĄ NA BEZLUDNĄ WYSPĘ I DLACZEGO?
Spodziewacie się jakiegoś tworu kultury wyższej? Książki czy kompozycji muzycznej? Rozczaruję Was i zdradzę Wam moją plebejską zachciankę. Chipsy octowe. Uwielbiam. Gdy w lidlu dwa razy do roku jest tydzień brytyjski, już o ósmej tam jestem i czatuję i kupuję na zapas! Niestety nie są dostępne w każdym lidlu. Wiem, że niezdrowe i że zapycham sobie żyły tłuszczami trans. Mam to głęboko gdzieś.
3. SŁOWO / WYRAŻENIE PO ANGIELSKU, KTÓRE TRUDNO PRZETŁUMACZYĆ NA POLSKI
4. TWÓJ NAJWIĘKSZY SUKCES ODNOŚCIE NAUKI ANGIELSKIEGO
Tak więc wyboru nie miałam wielkiego, bo pozostawał tylko angielski, który na starej maturze jeśli pisemnie, to zdawało się tylko na poziomie rozszerzonym i zapewniam Was, że dzisiejsze rozszerzenia do pięt tamtemu nie dorastają trudnością. Kto zdawał starą maturę, a potem uczył młodzież do nowej, ten na pewno dostrzega tę różnicę. Gdy we wrześniu zrobiłam (to za duże słowo, usiłowałam zrobić) przykładowe zestawy - a w roku 2000 nie były dostępne na wyciągnięcie ręki - mój performance oscylował gdzieś ok 20%, przysięgam. A nie zdawało się wtedy od 30% jak teraz! Tylko bodajże od 50%. Załamałam się z jednej strony, z drugiej wzięłam się do roboty. Mama zapisała mnie do jakiejś przypadkowej dziewczyny na korki (to była połowa września i już nie mogłyśmy wybrzydzać, bo wszyscy korepetytorzy pozajmowani) i powiem Wam, że to była najlepsza korepetytorka jaką miałam, a miałam ich wcześniej kilka. Trafiło się ślepej kurze ziarno. Potem przygotowywała mnie też do egzaminu do KJB. Na UŚ. Oprócz tego kupiłam Kalendarz Maturzysty (ktoś z mojego pokolenia pamięta to świetne hmmm.. repetytorium??)
i 3 roczniki starych arkuszy maturalnych wydawnictwa Omega (pamiętacie??). Zaznaczam, że wtedy każde województwo miało własne arkusze, nie były takie same w całej Polsce jak teraz, i jak dla mnie różniły się między sobą poziomem. Pamiętam, że najłatwiejsze były w świętokrzyskim. Bez nagrań, bo płyty CD były nowością, bardzo drogą, a kaset nie było. Aby poćwiczyć listening, musiałam sobie czytać tapescript z tyłu książki, hehe śmiechu warte. Dacie wiarę?? A teraz materiałów do słuchania multum, wystarczy tylko odpalić kompa (czy wspominałam, że nie miałam wtedy kompa, że o internecie nie wspomnę?), a jednak coraz liczniejsze rzesze językowych tumanów.
Moja korepetytorka dała mi jakiś ograniczony czas, już nie pamiętam teraz ile, po którym miała mnie wywalić, jeśliby nie było postępów. Zaczęłam się uczyć jak szalona. Po 4-5h dziennie, naprawdę! FCE Use of English V. Evans szybko znałam na pamięć, podobnie jak arkusze Omegi i Kalendarz. W marcu mieliśmy próbną maturę, którą zdałam na 3, co było w mojej sytuacji olbrzymim sukcesem. Wtedy sobie przypomniałam, że na maturze zdaję też polski. Dopiero wtedy troszkę zwolniłam z angielskim i zaczęłam uczyć się polskiego. Zdawałam też ustnie geografię. Egzamin był w piątek, a ja zaczęłam uczyć się dopiero w poniedziałek, i właściwie uczyłam się tylko 2 dni, bo trzeciego, dzień przed maturą z tej geografii rozbiłam okulary i dumałam pół dnia, co ja mam teraz zrobić u licha?
Wracając do angielskiego, zdałam pisemną na 4, ustną na 5 - do dziś nie wiem jak to możliwe, bo to była właściwie pierwsza sytuacja w moim życiu, kiedy rozmawiałam po angielsku na inne tematy niż wyuczone na pamięć dialogi. Po prostu zwykła swobodna rozmowa nt. Do czego można przyrównać ludzki mózg.
Miałam potem jeszcze parę językowych sukcesów, ale z tego jestem najbardziej dumna - że w 8 miesięcy z poziomu pełzającego wskoczyłam na mocne B2.
5. ULUBIONE MOTTO / CYTAT / POWIEDZENIE W JĘZYKU ANGIELSKIM
Jak się zapewne zorientowaliście, bardzo lubię Keep calm and carry on - za mnogość interpretacji. Można go dowolnie modyfikować i pasuje do wszystkiego. W oryginale było to hasło zagrzewające do walki, czy to na froncie, czy też w sposób bardziej pokojowy - w czasie II wojny światowej. Ciekawostką jest, że po wojnie szybko zostało zapomniane, a na nowo odkryto je dopiero w roku 2000.
mój osobisty kubek i moja osobista podkładka ;) |
------
Przygotowałyśmy wraz z innymi językowymi blogerami 10 pytań w powyższym duchu, dlatego na każdym blogu ta tytułowa piątka będzie się różnić. Zajrzyjcie jeszcze do:
Chiny:
Biały Mały Tajfun: http://baixiaotai.blogspot.com/2015/01/5-pytan-do_25.html
Francja:
Madou en France: 5 pytań o moją Francję - http://zapistnik.blogspot.com/2015/01/5-pytan.html
Francais-mon-amour : 5 pytań do blogera - http://francais-mon-amour.blogspot.com/2015/01/5-pytan-do-blogera-w-80-blogow-dookoa.html
Love For France : Francja w pięciu pytaniach - http://loveforfrance.majakka.pl/francja-w-pieciu-pytaniach/
Francuskie i inne Notatki Niki - Pięć pytań do blogera - http://notatkiniki.blogspot.com/2015/01/piec-pytan-do-blogera-w-80-blogow.html
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim - Pięć pytań do... - http://francuski-przez-skype.blogspot.com/2015/01/5-pytan-do.html
Uzależnienie od francuszczyzny 5 pytań i odpowiedzi, czyli odrobina ekshibicjonizmu... -http://aulnay-aulnay.blogspot.com/2015/01/5-pytan-i-odpowiedzi-czyli-odrobina.html
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: 5 pytań o Holandięhttp://jezykholenderski.blogspot.com/2015/01/5-pytan-o-holandie-odpowiadam.html
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku: 5 pytań do blogera - o języku kirgiskim i Kirgistaniehttp://kirgiski.pl/2015/01/5-pytan-do-blogera-o-jezyku-kirgiskim-i-kirgistanie/
Niemcy:
Blog o języku niemieckim: 5 pytań do blogera.
Niemiecki po ludzku: http://niemiecki-po-ludzku.blogspot.com/2015/01/w-80-blogow-dookoa-swiata-5-pytan-do.html
Niemiecka Sofa: 5 pytań do... - czyli akcja "W 80 blogów dookoła świata"
Rosja:
Rosyjskie Śniadanie: "W 80 blogów dookoła świata" # 10 '5 ciekawych pytań do blogera'
Szwajcaria:
Szwajcarskie Blabliblu: http://szwajcarskie-blabliblu.blog.pl/2015/01/25/5-pytan-do-czyli-petit-petit-schizofrenia/
Wielka Brytania:
English my way: http://englishmyway.pl/w-80-blogow/
English with Ann: pytania do blogera czyli mój pierwszy raz - http://english-with-ann.blogspot.com/2015/01/pytania-do-blogera-czyli-moj-pierwszy.html
Head Full of Ideas: http://zglowynapapier.blogspot.com/2015/01/w-80-blogow-dookoa-swiata-5-pytan-do.html
english-at-tea: 5 pytań do blogera http://english-at-tea.blogspot.com/2015/01/5-pytan-do-blogera.html
Włochy:
Studia, parla, ama: http://studiaparlaama.pl/w-80-blogow-5-pytan-do-blogera/
Wietnam:
wietnam.info: W 80 blogów dookoła świata - 5 pytań do blogera http://www.wietnam.info/2015/01/w-80-blogow-dookoa-swiata-5-pytan-do.html
Może chcecie się dołączyć i od przyszłego miesiąca też pisać teksty w ramach naszej akcji? Piszcie na: blogi.jezykowe1@gmail.com lu wbijajcie na grupę https://www.facebook.com/groups/jezyki.kultura/
Zapraszamy wszystkich blogerów językowych!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHaha też biorę ze sobą jedzenie na bezludnej wyspę! :) widzę, że większość takich samych pytań wybrałysy.
OdpowiedzUsuńCo do "keep calm..." to oczywiście się domyślałam, ale na "enjoy" sama nie wpadłam ;)
"Enjoy" nie pomyślałabym, ale faktycznie te najczęściej używane słówka czasem najtrudniej przetłumaczyć.
OdpowiedzUsuńMatura - jakbym czytała swoje przygody z tym egzaminem. Ja wprawdzie 4 lata później ale nadal była to stara matura. Poziom angielskiego w szkole - bez komentarza, do tego żaden inny przedmiot do zdawania pisemnie nie wchodził w grę ( na myśl o matmie cała się trzęsę), a wisienką na torcie była pani od j. angielskiego , która całą czwartą klasę starała mi się udowodnić, że nie nadaje się do zdawania angielskiego pisemnie. Jej mina jak przyszłam powiedzieć, że zdałam na 4 była bezcenna. Żałuję tylko, że potem nie poszłam na angielski tylko na polonistykę i moja droga do uczenia dzieciaków była pokrętna i prowadziła przez CAE i City and Guilds. Pozdrawiam
Nie wiedziałam, ze powiedzenie "keep calm..." ma aż tak długa historie ! Byłam pewna, ze wymyślił to jakiś spec od marketingu ;)
OdpowiedzUsuńNie przyszło mi na myśl enjoy, a jest dokładnie jak piszesz ;) Nieraz po prostu w tłumaczeniu 'lubić' coś się nie zgadza.
OdpowiedzUsuńNiestety zdjęcia zaburzają nam rzeczywistość, ja tak miałam z Panteonem, człowiek na człowieku i jeszcze rusztowania..
Historia o maturze bardzo mi się podobała. :-) Dla chcącego nic trudnego. :D
OdpowiedzUsuńTwoje wrażenia ze Stinehenge, to jakby moje wspomnienie z Carnac w Bretanii ... Te tłumy ... Złe trafiłam, bo sa tam tez spokojniejsze momenty :)
OdpowiedzUsuńOj, też mi się wydawało, że Stonehenge to nad morzem.. Chipsy octowe! Zapomniałam, że takie jadłam. Muszę zwrócić uwagę czy w "moim" Lidlu będą przy okazji najbliższego tygodnia brytyjskiego!
OdpowiedzUsuńMnie również zaskoczyłaś mnie z historią wyrażenia "Keep calm..."!
Rozbawiłaś mnie tym Stonehenge, a co do matury to chapeau bas! Enjoy - świetny pomysł, podkradam.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że "keep calm.." ma tak długą historię! Ciekawe, kto je tak skutecznie odkurzył, bo sukces ma niebywały :) A "enjoy" uwielbiam i zgadzam się - nie ma dobrego polskiego odpowiednika, nie ma i już.
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwilam "keep calm..." Zaraz sobie poszukam o tym więcej.
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki to znalazłam coś takiego w internecie http://www.amazon.com/Mini-Blank-Flash-Cards-Binder/dp/B00H1CPMXA i http://www.tokyopenshop.com/midori-mini-flash-cards-p-373.html#.VMfd1SwZ6Vc . Takie spięte kółeczkiem fiszki, widziałam je już w kilku anime i innych japońskich produkcjach i zastanawiam się czy natrafiłaś na coś takiego w Polsce. Strasznie mi się podobają. Pozdrawiam
Och, dziękuję Ci za "enjoy" - po szwedzku jest taki czasownik "njuta (av)", który ma bardzo podobne znaczenie i zawsze bardzo się męczę, próbując go wytłumaczyć kursantom. I najczęściej tłumaczę go jako właśnie "enjoy" :D
OdpowiedzUsuń