Sekretne słowa
Dziś parę słów na temat classroom routine. Skupię się na rozpoczęciu i zakończeniu lekcji w klasach 1-3.
Kilka lat temu w klasie drugiej wprowadziłam sekretne słowo. Na początku lekcji brałam kopertę i ukrywałam w środku małego flashcarda z jakimś słówkiem z unitu, który akurat przerabialiśmy. Dzieci były o wszystkim poinformowane, chowałam flascharda przy nich, ale tak, że nie widziały obrazka. Na koniec lekcji każde dziecko zgadywało co jest w kopercie. Gdy już każde się wypowiedziało, wyciągałam flashcarda i tych, którzy zgadli, nagradzaliśmy oklaskami i plusem.
Dzieci bardzo to lubiły, ale było to troszkę czasochłonne (to zgadywanie na koniec trwało i z 5 minut, a jeszcze musiałam zadać zadanie, nagrodzić aktywnych, rozdać naklejki za dobre zachowanie i w ten sposób zakończenie lekcji niejednokrotnie trwało 15 minut!), dlatego zrezygnowałam z tego, zresztą nie przekładało się to na jakieś spektakularne efekty językowe.
W jednym z ostatnich numerów 'The Teacher' (114)
źródło: exsite.pl |
przeczytałam o podobnej praktyce i chyba wdrożę ją po feriach u pierwszaków. Przez cały pierwszy semestr w klasie pierwszej po piosence na powitanie śpiewamy piosenkę o pogodzie. Choć dzieci ją uwielbiają, mnie ona już bokiem wychodzi. Dlatego w drugim semestrze postanowiłam zastąpić ją czymś innym i pomysł Autorki - Aleksandry Komady wydaje mi się odpowiedni. BTW, my idziemy do szkoły 17.01 po raz ostatni, a Wy??
Do rzeczy. Pod koniec lekcji nauczyciel pokazuje uczniom flashcard z sekretnym słowem i nazywa je po angielsku. Najlepiej, żeby to było słowo spoza unitu, może poszerzające tematykę, a może jeszcze jakieś inne - zależy od klasy. Na następnych zajęciach na początku nauczyciel pyta po kolei uczniów, co to było za słowo i kto odpowie prawidłowo, może wziąć udział w zajęciach. W oryginalnym pomyśle było to adresowane do przedszkolaków. W szkole łaskawe zgadzanie się, aby ktoś wziął udział w lekcji nie ma racji bytu (a niejednokrotnie szkoda...), a odpytywanie 24 dzieci z sekretnego słówka zajęłoby też z 10 minut, dlatego proponuję odpytanie tylko kilku uczniów. Ja będę wybierać ich na zasadzie losowania. Tych z dobrą pamięcią można nagrodzić plusem. To dodatkowe słownictwo można przechowywać i wykorzystywać w różnych grach i zabawach.
Teraz, zgodnie ze sztuką pisania postów, powinno nastąpić błyskotliwe podsumowanie. Ale nie mam już nic więcej do dodania w tym temacie, więc kończę i już ;)
Oj zazdroszczę trochę, my ferie zaczynamy 17, ale lutego.
OdpowiedzUsuńma to też swoje plusy - dłuższy dzień, a może będzie wtedy i śnieg... W dodatku my, jak już wrócimy po feriach, to będziemy zasuwać cały luty i marzec bez przerwy, czekając na Wielkanoc, która w tym roku jest dopiero pod koniec kwietnia!
UsuńTak my mieliśmy ferie jako pierwsi dwa lata temu i pamiętam, że do Wielkanocy ciężko było, bardzo intensywnie. Dobrze, że w rekolekcje trzy dni były luźniejsze.
UsuńKto zgadnie może wziąć udział w zajęciach? - to jednak jakaś "dziwna" forma nagrody, również w przedszkolu! Sam pomysł fajny, ale forma zdecydowanie do zmodyfikowania...
OdpowiedzUsuńTwój pomysł jednak podoba mi się bardziej, myślę że w przedszkolu mógłby świetnie się sprawdzić na koniec lekcji, w formie "odpytywania" ze słówek, które się na niej pojawiły, zawsze w końcu jest jakiś temat: ubrania, pogoda, zwierzęta itd., a słów nie pojawia się raczej więcej niż 12
UsuńHm faktycznie, dopiero teraz zastanowiłam się nad wartością wychowawczą takiej metody... Ale autorka uważa, że jest ona szalenie motywująca.
UsuńOsobiście znam Olę Komadę :) Uczyłam również programem Teddy Eddie and His Sock, bo to on zawierał The Secret Word - wcale nie jest to coś niewychowawczego! Myślę, że nie do końca rozumiecie formę, jaką przybiera owo Sekretne Słowo :) Otóż wygląda to mniej więcej tak: zajęcia popołudniowe (nie w przedszkolu, lecz z grupą wiekowo przedszkolną), rodzice przychodzą z dziećmi, czekają na korytarzu. Gdy wybija godzina zajęć, n-l otwiera drzwi i dzieci po cichutku mówią do ucha sekretne słowo - oczywiście niektórym trzeba pomóc, ale ma to dzieci wprowadzać w to, że zaczyna się ANGIELSKI i mówimy teraz "wyłącznie" po angielsku. Po piosence powitalnej śpiewa się piosenkę na Secret WOrd i dzieci krzyczą wyraz. Na koniec zajęć - rutyna: poznają nowe/ćwiczymy stare słówko/-a, śpiewamy The Secret WOrd song i Bye-bye song :) Może nie brzmi to jasno, ale na pewno nie jest to niewychowawcze, a dzieci uwielbiają wszystko, co owiane tajemnicą... ;) Mają do tych słówek osobne małe książeczki, a otworzyć je może tylko Eddie :) no i rodzice :) Mam nadzieję, że wyjaśniłam nieco :) Pozdrawiam :)
UsuńDziękuję Ci bardzo za ten komentarz. Teraz już wszystko jest jasne. W artykule nie było to przedstawione w ten sposób, a jedynie wspomniano o odgadnięciu sekretnego słowa jako warunku przystąpienia do następnych zajęć.
UsuńZ drugiej strony, jest to zrozumiałe, gdyż Autorka skupiała się zapewne bardziej na samym pomyśle sekretnego słowa, niż na jego technicznych aspektach.
hm, ja niestety nie wprowadzilam zadnych metod typowo jezykowych jesli chodzi o rozpoczecie i zakonczenie lekcji, natomiast uczac pierwszy rok wpadlam na pomysl jak 'ogarnac' balagan panujacy na poczatku lekcji w zerowce i pierwszej klasie. Zawsze mialam w tych grupach ze soba pacynke, ktora dzieci w tym wieku sa w stanie jeszcze uwazac, za zywe stworzonko, ktore czuje i mowi (przynajmniej tak zachowywali sie moi uczniowie :) na poczatku oglaszalam, ze dzieci maja 3 minutki na idealne (!) przygotowanie sie do zajec: pochowanie niepotrzebnych rzeczy, posprzatanie na/pod/obok lawek i zaprzestanie rozmow. ja dzieki temu mialam czas na rozlozenie rzeczy w spokoju i wpisanie tematu. po 3 min pacynka 'sprawdzala' przygotowanie do zajec - oczywiscie po ang, prostymi slowami, z duza iloscia wskazywania na poszczegolne przedmioty wokol dzieci, i oczywiscie oceniala przyg. w skali 1-6. dzieci uwielbialy takie rozpoczecie zajec i zapewniam Was, ze byl do idealny sposob, zeby wyciszyc i naprawde przygotowac je do zajec, podczas ktorych mialam juz pozniej duzo mniej problemow z utrzymaniem porzadku w klasie :) co prawda bylo to troche czasochlonne, ale jako poczatkujacemu nauczycielowi nie brakowalo mi zapalu do takich zabaw :)
OdpowiedzUsuńEmily, uwielbiam Twoje komentarze :) Są takie obszerne i zawsze świetnie uzupełniają mojego posta, masz tyle ciekawych pomysłów. Myślałaś może o swoim blogu?? Dobrych blogów nauczycielskich nigdy za wiele!
UsuńO jak miło usłyszeć coś takiego :D o mojej pracy mogę mówić bez przerwy, z najmniejszymi szczegółami, bywa, że brakuje mi słuchaczy :P a nad blogiem też się już zastanawiałam, właśnie blogspot wydał mi się najciekawszy graficznie i wystarczająco popularny, więc może któregoś dnia zostawię tu linka do siebie :)
OdpowiedzUsuńZabawę z sekretnym słowem dzieci bardzo lubią. Stosuję ją w młodszych klasach - odkrywamy słowo pod koniec lekcji, a następnym razem - kiedy wchodzą dzieci do klasy każdy mówi je szeptem. Ci, którzy mają słabą pamięć po prostu wchodzą i ... podsłuchują. Wybieram słowa ciekawe, niekoniecznie związane z lekcją, takie które są atrakcyjne. Moje ulubione: key hole (ten "kichol" bardzo się wszystkim podoba), puppy, pupa, cup, a poza tym - nazwy zwierząt i innych bliskich dzieciom rzeczy.
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie odbiegające od posta ;) Jak u Was na zajęciach z mówieniem po angielsku? Czy mówicie cały czas tylko i wyłącznie po angielsku czy np. najpierw po angielsku a potem po polsku?
OdpowiedzUsuń