End-of-the-year Challenge
Jak określilibyście swój poziom angielskiego? Tak uczciwie? Powiem Wam bez owijania w bawełnę, że mówienie strasznie u mnie spadło - dawno nie miałam okazji swobodnie porozmawiać po angielsku i obawiam się, że oscyluję wokół poziomu B2!!! No może troszkę lepiej. Pisanie i rozumienie ze słuchu oceniam na C1. Natomiast czytanie i gramatyka były u mnie zawsze na wysokim poziomie i również teraz trzymam fason, mimo że od skończenia studiów minęły 2 lata. Wciąż sporo czytam po angielsku (choć powinnam więcej), a gramatykę robię na bieżąco z książki Virgini Evans "CPE Use of English".
I to jest mój problem. Nie wiem czy czytaliście ten mój post? Jest on jak widzicie sprzed 8 miesięcy. A ja nadal nie skończyłam książki. I końca dalej nie widać!!
Owszem, w miarę regularnie ją robię, ale nie jest to codziennie. Tak mniej więcej 4 razy w tygodniu po jednym zadaniu. Dlatego ciągnie się to w tak ślimaczym tempie! - wykrzykniecie. Macie rację. Z tym że nie mam ani czasu, ani chęci na więcej niż jedno zadanie. Gdybym ustawiła sobie powiedzmy 3 zadania na dzień to teoretycznie skończyłabym książkę wcześniej. Tylko w teorii. Znam się doskonale i wiem, że wizja trzech zadań dziennie odrzuciłaby mnie, tak że w efekcie w ogóle bym ich nie robiła. Dlatego u mnie sprawdza się
metoda "minimum, a codziennie". No i właśnie z tym 'codziennie' mam kłopot, bo wcale nie codziennie chce mi się je robić. Pomyślałam, że zmotywuje mnie oświadczenie tu na blogu, że codziennie będę robić jedno zadanie z Virginii.
Chciałam przy okazji i Was zachęcić do przyłączenia się do challenge'u. Nie musi to być naturalnie robienie zadań z tej właśnie książki. To ma być cokolwiek, co pomoże utrzymać poziom języka lub go podwyższyć. Może być wysłuchana audycja po angielsku, podcast, przeczytana strona książki - to co Wam odpowiada i nie będzie Was zniechęcać już na wstępie.
Jeśli przyłączacie się do mojej akcji, to polubcie status z linkiem do tego posta na moim fanpage'u na Twarzoksiążce. Codziennie będziemy sobie zdawać nawzajem relacje z postępów, motywując (lub dołując) się wzajemnie! Zabawa trwa do końca tego roku kalendarzowego! Zapraszam też do podjęcia wyzwania użytkowników innych języków - wiem, że mnie czytacie!
Życzę Wam i sobie wytrwałości!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUsunęłam, bo było 2x to samo ;)
UsuńNiestety mam ten sam problem. Praca w szkole podstawowej sprawia że ma sie do czynienia z najprostszą gramatyka i słowkami. Jakikolwiek rozwój własny wymaga już od nas własnego zaangażowania :p na mnie też czeka kilka pozycji na półce, parę filmów i pomysłów jak poprawic ten angielski, ale jak mam chęci to nie mam czasu, a jak mam czas to... jest w kolejce tyle fajnych rzeczy do zrobienia, że nauka znów czeka w kolejce:) mam jednak nadzieję, ze w końcu sie zmobilizuje... pozdrawiam i też życzę Ci zapału :)
OdpowiedzUsuńRub, ten komentarz wyżej (White_Magzz) napisałam ja, ale nie zauważyłam, że ktoś inny był zalogowany na gmailu na mojej komórce :) ale że właściciel tamtego konta nie stawia sprzeciwu, możesz je zostawić pod tamtym Nickiem :)
OdpowiedzUsuńChallenge accepted!
OdpowiedzUsuńAle dopiero od jutra, dzisiaj jestem już zbyt zmęczona :(
I ja, i ja też! :) Może to wreszcie będzie impuls, żeby się w TED Translation zaangażować.
OdpowiedzUsuńteż tak mam, dobrze że uczę też biznesu i dorosłych na upper-int i wyżej ,bo inaczej to z mówieniem bylaby masakra, mój niemiecki był kiedys lepszy niż ang a teraz co najwyżej mogę Mode na sukces ogladać, nawet zapytać się o cenę w sklepie wolę po angielsku. Bardzo chetnie spróbuje, ale powiem Wam ze przy dwójce maluchów w domu to baaaardzo słabo z czasem ......
OdpowiedzUsuńJa cały czas coś czytam. Chyba najlepsza forma odświeżenia słownictwa, gramatyki na wyższym poziomie. Prowadzę również mój blog: http://www.gettinenglish.com/blog-jezyka-angielskiego/ Mam nadzieję, że cenne wskazówki przydadzą się tym, którzy chcą skutecznie nauczyć się języka angielskiego :)
OdpowiedzUsuńja mam te książkę od wtorku i mam silne postanowienie by zrobic ją tak w 2 miesiące (chce zdac CPE), a od wtorku tylko lezy, wiec rozumiem twój bol:) podoba mi sie Twoj blog, jesteśmy w podobnym wieku, będe tu zaglądać!
OdpowiedzUsuńJa postanowiłam odkurzyć wiedzę historyczno-kulturową w języku angielskim oczywiście, więc mam dwa w jednym ^^ Na razie czytam Pipe'a. Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńJa już od jakiegoś czasu robię książkę dla osób na poziomie B1-B2 (z niemieckiego). Chwilowo nie mam głowy do trudniejszych zagadnień, a i w tej są niektóre rzeczy, których na co dzień nie używam, więc już dawno wyleciały z mojego aktywnego słownictwa. Z angielskiego ustawiłam sobie poprzeczkę jeszcze niżej, bo lecę z Test your vocabulary. Mimo łatwego poziomu podoba mi się ten wybór, bo jednocześnie sprawdzam książki, które później będę polecać moim uczniom, więc będę dobrze znała ich wady i zalety. Później, bliżej wakacji jak będzie więcej wolnego czasu, to zabiorę się za coś ambitniejszego.
OdpowiedzUsuńPod względem mówienia też chyba musiałabym sięgnąć na taki poziom :/ Nie potrafię racjonalnie sklecić kilku zdań na bardziej poważne tematy z matury rozszerzonej... Ehh wstyd...
Usuń