Program nauczania języka angielskiego dla klas 4-6 (i delikatne żachnięcie)
Przeczytałam niedawno program nauczania j. angielskiego dla klas 4-6 zgodny z nową podstawą programową, czyli obowiązujący w obecnych klasach 4 i 5. W zeszłym roku nie uczyłam klas 4, tylko 6, więc szłam jeszcze starym programem. No ale w tym roku szkolnym musiałam nadrobić zaległości i zapoznać się z tym dokumentem.
Pracujemy z programem do pobrania ze strony Macmillana.
Oto moje refleksje po tej (ciekawej) lekturze.
1) Na początek kilka suchych faktów: na te 3 lata nauki przewidziano 290 godzin lekcyjnych, co daje 96 lekcji na rok, przy założeniu, że mamy 3 lekcje w tygodniu. Tak jest najczęściej, ale nie jest to nakaz, gdyż dyrektor może zarządzić np. 4 godziny angielskiego w klasie 5 kosztem klasy czwartej, gdzie będą dwie godziny.
Uczeń kończący szkołę podstawową powinien być na poziomie co najmniej A1 wg CEFR. A1 to jest takie minimum dla ucznia o przeciętnych zdolnościach. Autorzy programu zalecają takie dobranie ćwiczeń i materiałów, aby zdolniejsze jednostki wywindować na poziom A1+, A2 i wyżej.
2) Teraz moje subiektywne odczucia: już na samym początku zaśmiałam się gorzko na stronie 4, gdy wspomniano o podziale na grupy językowe pod kątem zaawansowania. Nie wiem jak u was, ale u mnie w mieście podział na grupy obowiązuje, gdy w klasie jest 25 i więcej uczniów. Jednakże nikt nie zawraca sobie głowy sprawdzaniem poziomu uczniów! Po prostu, dzieli się ich na pół wg listy nazwisk. I tak wiem, że jesteśmy (tzn. nauczyciele językowcy u na w mieście) szczęściarzami, gdyż jak mówi podstawa programowa, podział na grupy może być, a nie musi - "jeśli jest taka potrzeba". I znam osoby uczące klasy liczne na 30 uczniów i bez podziału na grupy :/ Podział na grupy pod względem zaawansowania pozostaje niestety marzeniem :(
3) "Koniecznym warunkiem realizacji Podstawy Programowej jest także odpowiednio wyposażona klasa" (cytat za Podst. Progr.) - i znowu śmiech przez łzy. W tym roku szkolnym mam tylko 3 godziny w klasach 4-6, ale wg planu żadna nie odbywa się w pracowni językowej - dwie mam w sali do religii, a jedną w sali do polskiego. Cóż, w szkole jest tylko jedna sala do angielskiego, a klas 13, a uwzględniając grupy to jeszcze więcej. A w dodatku jest 3 nauczycieli angielskiego, a ja z racji bycia najmłodszą stażem (i wiekiem), jestem na końcu kolejki do klasy z tablicą interaktywną... Dopiero od zeszłego tygodnia jedna anglistka zaproponowała mi (sama z siebie, co muszę zaznaczyć), że we wtorki będzie wychodzić z sali z tablicą, abym ja mogła wejść z moją czwartą klasą. Dziękuję Ci Mariolko!
Według programu nauczania, w sali językowej powinny znajdować się: słowniki, odtwarzacz płyt CD, plansze, plakaty, projekty wykonane przez uczniów. Jak łatwo się domyślić, nie uświadczycie tego w sali do religii (tam nawet magnetofonu nie ma) i polskiego. Aha, i jeszcze "zalecany jest dostęp do komputerów z łączem internetowym". Jakby było wi-fi, to przynajmniej na komórkach byśmy mogli sobie posurfować po necie w poszukiwaniu fajnych materiałów. Tak więc komputer z łączem to chyba nie w tym stuleciu. Nawiasem mówiąc - gdzie te szkoły, gdzie ministerstwo fundowało laptopy i tablety?? Znacie takie w okolicy? A może pracujecie w takiej? Ja nie słyszałam o żadnej w pobliżu (ani gdzieś dalej).
4) Poza tym w programie znajdziemy bardzo przydatne rzeczy. Mnie zwłaszcza spodobał się przykład / wzór / propozycja Przedmiotowego Systemu Oceniania: napisana jasno, zrozumiale, zwięźle. Oprócz tego są w tym programie szczegółowo rozpisane kryteria oceniania z podziałem na gramatykę i słownictwo i skills: czytanie, mówienie, słuchanie, pisanie. Ponadto jest też wzór raportu o uczniu na koniec semestru i roku.
Z jakich programów korzystacie wy? A może ktoś z was opracował swój program autorski? Ja myślałam o takim, ale na razie gonią mnie inne sprawy.
Pracujemy z programem do pobrania ze strony Macmillana.
Oto moje refleksje po tej (ciekawej) lekturze.
1) Na początek kilka suchych faktów: na te 3 lata nauki przewidziano 290 godzin lekcyjnych, co daje 96 lekcji na rok, przy założeniu, że mamy 3 lekcje w tygodniu. Tak jest najczęściej, ale nie jest to nakaz, gdyż dyrektor może zarządzić np. 4 godziny angielskiego w klasie 5 kosztem klasy czwartej, gdzie będą dwie godziny.
Uczeń kończący szkołę podstawową powinien być na poziomie co najmniej A1 wg CEFR. A1 to jest takie minimum dla ucznia o przeciętnych zdolnościach. Autorzy programu zalecają takie dobranie ćwiczeń i materiałów, aby zdolniejsze jednostki wywindować na poziom A1+, A2 i wyżej.
2) Teraz moje subiektywne odczucia: już na samym początku zaśmiałam się gorzko na stronie 4, gdy wspomniano o podziale na grupy językowe pod kątem zaawansowania. Nie wiem jak u was, ale u mnie w mieście podział na grupy obowiązuje, gdy w klasie jest 25 i więcej uczniów. Jednakże nikt nie zawraca sobie głowy sprawdzaniem poziomu uczniów! Po prostu, dzieli się ich na pół wg listy nazwisk. I tak wiem, że jesteśmy (tzn. nauczyciele językowcy u na w mieście) szczęściarzami, gdyż jak mówi podstawa programowa, podział na grupy może być, a nie musi - "jeśli jest taka potrzeba". I znam osoby uczące klasy liczne na 30 uczniów i bez podziału na grupy :/ Podział na grupy pod względem zaawansowania pozostaje niestety marzeniem :(
3) "Koniecznym warunkiem realizacji Podstawy Programowej jest także odpowiednio wyposażona klasa" (cytat za Podst. Progr.) - i znowu śmiech przez łzy. W tym roku szkolnym mam tylko 3 godziny w klasach 4-6, ale wg planu żadna nie odbywa się w pracowni językowej - dwie mam w sali do religii, a jedną w sali do polskiego. Cóż, w szkole jest tylko jedna sala do angielskiego, a klas 13, a uwzględniając grupy to jeszcze więcej. A w dodatku jest 3 nauczycieli angielskiego, a ja z racji bycia najmłodszą stażem (i wiekiem), jestem na końcu kolejki do klasy z tablicą interaktywną... Dopiero od zeszłego tygodnia jedna anglistka zaproponowała mi (sama z siebie, co muszę zaznaczyć), że we wtorki będzie wychodzić z sali z tablicą, abym ja mogła wejść z moją czwartą klasą. Dziękuję Ci Mariolko!
Według programu nauczania, w sali językowej powinny znajdować się: słowniki, odtwarzacz płyt CD, plansze, plakaty, projekty wykonane przez uczniów. Jak łatwo się domyślić, nie uświadczycie tego w sali do religii (tam nawet magnetofonu nie ma) i polskiego. Aha, i jeszcze "zalecany jest dostęp do komputerów z łączem internetowym". Jakby było wi-fi, to przynajmniej na komórkach byśmy mogli sobie posurfować po necie w poszukiwaniu fajnych materiałów. Tak więc komputer z łączem to chyba nie w tym stuleciu. Nawiasem mówiąc - gdzie te szkoły, gdzie ministerstwo fundowało laptopy i tablety?? Znacie takie w okolicy? A może pracujecie w takiej? Ja nie słyszałam o żadnej w pobliżu (ani gdzieś dalej).
4) Poza tym w programie znajdziemy bardzo przydatne rzeczy. Mnie zwłaszcza spodobał się przykład / wzór / propozycja Przedmiotowego Systemu Oceniania: napisana jasno, zrozumiale, zwięźle. Oprócz tego są w tym programie szczegółowo rozpisane kryteria oceniania z podziałem na gramatykę i słownictwo i skills: czytanie, mówienie, słuchanie, pisanie. Ponadto jest też wzór raportu o uczniu na koniec semestru i roku.
Z jakich programów korzystacie wy? A może ktoś z was opracował swój program autorski? Ja myślałam o takim, ale na razie gonią mnie inne sprawy.
Ja w szkole nie uczę, ale śledzę na bieżąco zmiany jakie niemal co roku funduje się uczniom. I nasuwa mi się jedna refleksja - po wprowadzeniu egzaminu po 6 klasie uczniowie mają 12 lat testomanii. Obawiam się, że człowiek tak wyedukowany będzie umiał rozwiązać test, ale nie będzie umiał poradzić sobie w prawdziwej sytuacji:/
OdpowiedzUsuńTak, pisałam już właśnie o tym dziwnym zjawisku, że można napisać całkiem nieźle test językowy, jeśli jest się wyćwiczonym w formule tego egzaminu, nawet jeśli zna się język na niższym poziomie :/
UsuńChodziło mi raczej o to, że można napisać ten test bardzo dobrze, znać wszystkie (nawet te bardziej zaawansowane) konstrukcje, słownictwo, triki ale nie umieć wykorzystać tego w praktyce, np. w pracy czy na wakacjach.
UsuńA to druga strona medalu, zgadzam się.
UsuńA ja nawiążę do pkt. 2 Twojego wpisu. W mojej szkole jest podział na grupy zaawansowania i odbywa się to zupełnie bezproblemowo. Kiedy dzieciaki są w 3 klasie, mniej więcej w kwietniu, przeprowadzamy zwykły test - w tym roku był to test przygotowany przez Oxford- i na jego podstawie + oceny bieżące ucznia + nasze własne - anglistek - obserwacje, wyłaniają nam się 3 grupy: zaawansowana, średniozaawansowana i podstawowa. Skoro i tak dzieci należy podzielić na grupy, to czemu nie zrobić tego wg poziomu? Organizacyjnie będzie wyglądało to tak samo jak przy dzieleniu wg listy. Rozmawiałaś może z Dyrekcją Waszej szkoły, żeby w ten sposób dokonywać podziału?
OdpowiedzUsuńU nas w szkole nigdy tego nie wprowadziliśmy i nie będzie to na razie możliwe. A to z tego względu, że mamy w klasach 1-3 niemiecki lub angielski jako język obcy. Przykładowo klasy A i C mają ang., a B i D niemiecki. Następnie w klasach czwartych następuje ogromny mix uczniów, gdyż na drugim szczeblu mamy klasy profilowane: muzyczną, sportową, artystyczną i ogólną. I przykładowo w klasie 4b i 4d są dzieci i z klas niemieckich i angielskich. Więc nawet nie musi być w klasie 25 uczniów, bo podział na grupy musi być, gdyż mamy i dzieci z angielskim i niemieckim. Ja uczę właśnie uczniów z klasy 4b i 4d - tych, którzy uczyli się angielskiego w klasach 1-3. Jest ich 16. Na grupy wg poziomu nie można ich już podzielić.
UsuńKiedyś były podziały w ramach jednej klasy, która miała tylko angielski, ale nikt nigdy nie wpadł na pomysł, że skoro ich już dzielić, to od razu można wg poziomu.
Witam
OdpowiedzUsuńChciałabym się spytac jak jest z tym podziałem na grupy? Czy dyrektor musi zgodzić się na taki podział, domyślam się, że nie, ale szczerze mówiąc jak Ma Pani uczyć angielskiego 30! pierwszoklasistów? Czy można wymusić taki podział na dyrekcji? Bardzo proszę o odpowiedź.
Chciałabym jeszcze się spytać co Pani sądzi na temat pisania angielskich słów na lekcjach u pierwszoklasistów, (tych samych, co dopiero uczą się literek:)
pozdrawiam
slonecznik ;)
Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale u mnie w mieście podział na grupy obowiązuje od klasy 4 wzwyż. W klasach 1-3 nie ma podziału. Dyrektor nie ma nic do powiedzenia w sprawie podziału na grupy w klasach 4-6, gdyż to zależy od zgody wydziału edukacji w mieście - podział na grupy łączy się z 6 godzinami angielskiego w danej klasie (dwie grupy razy trzy godziny), co generuje dodatkowe koszty dla miasta. Z przyczyn finansowych gmina może się więc nie zgodzić.
UsuńCo do pisania, to proszę, sformułuj precyzyjniej swoje pytanie, bo nie wiem czy chodzi o pisanie przez nauczyciela? po śladzie? z głowy?
Dziękuję za odpowiedź ;)
UsuńU mnie w szkole w starszych klasach był podział na grupy pod kontem zaawansowania, jednak ponieważ nauczyciele mieli problem z dogadaniem się (każdy chciał uczyć tych lepszych), zrobiono podział po liście. Niby mieli to zmienić ale nie wiem co z tego wyszło. Nie mieliśmy tablicy interaktywnej a jak wreszcie było to był problem podobny jak u Ciebie. Komputerów też nie ma. A i odtwarzacz trzeba było nosić ze sobą. Ja ze względu na gabaryty i zużycie kupiłam własny. Generalnie jeśli chodzi o wyposażenie szkoły, to jest tragedia (a mówię o stolicy i dzielnicy uznawanej za dobrą). Szkoła jakby stanęła w miejscu - kreda i tablica jako wyposażenie, ławki dla uczniów. Jak chcesz uczyć inaczej to radź sobie sam. Jednocześnie dyrekcja chce i oczekują nowoczesnych metod. Trochę to kuriozalne.
OdpowiedzUsuń