Zabawa przy wprowadzaniu nowego słownictwa: "Magic Eye"
W przedostatnim poście wspominałam o "Magic Eye" i o tym, że Carol Read zaproponowała ciekawą modyfikację tej zabawy.
Zabawa jest świetna do przeprowadzenia na pierwszej lekcji z nowym słownictwem (np. pierwsza lekcja w rozdziale, unicie, module itd.). Potrzebne są do niej karty obrazkowe JEDNAKOWE W FORMACIE I Z TAKIM SAMYM TŁEM Z TYŁU - co oznacza, że jeśli produkujecie flashcards samodzielnie, musicie upewnić się, że wyglądają identycznie, gdy się je odwróci. Gra dobrze wychodzi z 6-8 kartami, ale można spróbować i z większą ilością (ja nie próbowałam).
PRZEBIEG:
1) karty wiszą na tablicy obrazkami do klasy
2) nazywamy je wszystkie po kolei - najlepiej grupowo, gdyż kolejny etap na charakter grupowy, ale można też indywidualnie
3) wybieramy jedną kartę, którą odwracamy obrazkiem do tablicy
4) ponownie nazywamy wszystkie karty łącznie z tą odwróconą. Możemy teraz wyjaśnić dzieciom, że mamy magic eye, gdyż widzi co jest na obrazku, mimo iż jest on zasłonięty
5) teraz odwracamy kolejny obrazek i znowu nazywamy wszystkie od początku, również te dwa zasłonięte. Potem zasłaniamy trzeci, czwarty itd. aż wszystkie są zakryte. Dzieci cieszą się, że umieją nazwać wszystko, nawet tego nie widząc.
Zajmuje to wszystko ok. 3 minuty.
Carol Read podała następującą modyfikację: karty zakrywamy / zabieramy po kolei. Strzelając palcami nauczyciel podaje rytm, który uczniowie podchwytują i rytmicznie nazywamy obrazki, również te zdjęte / zakryte. Przy każdym kolejnym zakrywanym obrazku można "podpuszczać" dzieci: You can't do that, It's too difficult etc. Dzieci będą nas błagać, aby pozwolić im udowodnić, że jednak potrafią.
Gra jest angażująca, wprawia w dobry nastrój, a co najważniejsze: zmusza dzieci do zapamiętania słówek, a one nawet sobie z tego nie zdają sprawy!
11.06.2013 - uaktualnienie
Na konferencji w Katowicach poznałam jeszcze jeden wariant tej zabawy: Flashcardy przyczepione na tablicy są numerowane. Nauczyciel wywołuje numer, uczniowie podają słówko. Potem nauczyciel zabiera pojedynczo karty, tak jak pisałam powyżej, ale numerek zostaje na tablicy i gdy nauczyciel go wywołuje, uczniowie podają nazwę karty, tak jakby cały czas tam ten flashcard wisiał.
Zabawa jest świetna do przeprowadzenia na pierwszej lekcji z nowym słownictwem (np. pierwsza lekcja w rozdziale, unicie, module itd.). Potrzebne są do niej karty obrazkowe JEDNAKOWE W FORMACIE I Z TAKIM SAMYM TŁEM Z TYŁU - co oznacza, że jeśli produkujecie flashcards samodzielnie, musicie upewnić się, że wyglądają identycznie, gdy się je odwróci. Gra dobrze wychodzi z 6-8 kartami, ale można spróbować i z większą ilością (ja nie próbowałam).
PRZEBIEG:
1) karty wiszą na tablicy obrazkami do klasy
2) nazywamy je wszystkie po kolei - najlepiej grupowo, gdyż kolejny etap na charakter grupowy, ale można też indywidualnie
3) wybieramy jedną kartę, którą odwracamy obrazkiem do tablicy
4) ponownie nazywamy wszystkie karty łącznie z tą odwróconą. Możemy teraz wyjaśnić dzieciom, że mamy magic eye, gdyż widzi co jest na obrazku, mimo iż jest on zasłonięty
5) teraz odwracamy kolejny obrazek i znowu nazywamy wszystkie od początku, również te dwa zasłonięte. Potem zasłaniamy trzeci, czwarty itd. aż wszystkie są zakryte. Dzieci cieszą się, że umieją nazwać wszystko, nawet tego nie widząc.
Zajmuje to wszystko ok. 3 minuty.
Carol Read podała następującą modyfikację: karty zakrywamy / zabieramy po kolei. Strzelając palcami nauczyciel podaje rytm, który uczniowie podchwytują i rytmicznie nazywamy obrazki, również te zdjęte / zakryte. Przy każdym kolejnym zakrywanym obrazku można "podpuszczać" dzieci: You can't do that, It's too difficult etc. Dzieci będą nas błagać, aby pozwolić im udowodnić, że jednak potrafią.
Gra jest angażująca, wprawia w dobry nastrój, a co najważniejsze: zmusza dzieci do zapamiętania słówek, a one nawet sobie z tego nie zdają sprawy!
11.06.2013 - uaktualnienie
Na konferencji w Katowicach poznałam jeszcze jeden wariant tej zabawy: Flashcardy przyczepione na tablicy są numerowane. Nauczyciel wywołuje numer, uczniowie podają słówko. Potem nauczyciel zabiera pojedynczo karty, tak jak pisałam powyżej, ale numerek zostaje na tablicy i gdy nauczyciel go wywołuje, uczniowie podają nazwę karty, tak jakby cały czas tam ten flashcard wisiał.
Świetny pomysł. Zdecydowanie lepsze niż kartkówki i wkuwanie na pamięć. Albo gdy nauczyciele nie uczą wcale (z czym też się spotykam).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Słowa uznania należą się autorowi gry - chyba jest nim Carol Read.
OdpowiedzUsuńCo do kartkówek, to nie stosuję ich w młodszych klasach SP, natomiast od czwartej wzwyż - bardzo chętnie. A uczenia na pamięć niestety nie da się uniknąć przy nauce języka obcego .. :(
dokładnie, dzisiaj wszystko by chcili bezstresowo :P
Usuń